niedziela, 14 czerwca 2015

Polska Hiacyna Bucket, czyli "Moralność Pani Piontek" - Magdalena Witkiewicz

Miłość - wielkie słowo o tysiącach odcieni i znaczeń... Można przecież kochać rodzinę, małżonka, przyjaciela, psa, czy nawet buty (jak to jest w przypadku Pani Piontek). Nie da się jednak ukryć, że miłość jest ważna, a bez niej trudno przetrwać w dzisiejszym świecie...

 

ktoczytaniepyta
Biorąc do ręki "Moralność Pani Piontek" spodziewałam się lekkiej i pełnej humoru opowieści o matce, która steruje życiem męża i syna... I w sumie wszystko się zgadza i chociaż Pani Piontek do złudzenia przypominała mi Hiacyntę Bucket (Czyta się Bukee!) z serialu "Co ludzie powiedzą", to w odróżnieniu od niej miewa przejawy dobroci! Ukrywa jednak swoją poczciwość bardzo głęboko i bywa szalenie irytująca, ale mimo wszystko ma serce na swoim miejscu! Choć gdy dzieje się coś strasznego swego zbolałego serca szuka zawsze po prawej stronie, co (jako lekarza) stawia ją w dość niekorzystnym świetle...



Tytułowa Pani Piontek przedstawia się jako Gertruda Poniatowska, gdyż wraz z mężem dostała wspaniałe, szlacheckie nazwisko.... A właściwie, to dostała męża gratis (jako transakcję wiązaną) do nazwiska, o którym marzyła - szlacheckim i zobowiązującym do "odpowiedniego" zachowania... Nasza bohaterka za wszelką cenę chciała bowiem wyprzeć się swoich korzeni rodem ze wsi i pragnęła miejskiego, szlachetnego życia pełnego przepychu, elegancji i porcelany Rosenthala... Właśnie takie życie dostała, a do niego uległego męża i wspaniałego syna, który mimo ponad 30 lat na karku i dobrej pracy ginekologa nadal mieszkał z rodzicami - ku oczywistej radości mamusi.

 

Komplikacje zaczęły się w momencie, w którym Augustyn postanowił się wyprowadzić! Od tego momentu książka jest coraz bardziej zabawna - a Gertruda coraz bardziej wściekła, że syn wyleciał z gniazda... Dodatkowo poznajemy lepiej męża głównej bohaterki, Augustyna, Cyryla przebrzydłego (przyjaciel Augustyna) i oczywiście parę kobiet, które odegrały różne role w życiu każdego z mężczyzn - Anulę, Janinę, Anitę i Alicję, która tak naprawdę nie miała na imię Alicja...
Obok niego już od dawna spał Cyryl przebrzydły, z pilotem w dłoni. Mali mężczyźnie zwykle śpią z misiami, dorośli wybierają kobiety bądź piloty do telewizorów. Cyryl, z braku kobiety na stanie, musiał spędzić noc z pilotem. Na Viva TV jakaś chuda, prawie goła laska skakała w rytm umpa-umpa, ale tego już przyjaciele nie widzieli i nie słyszeli. Skakała zatem w samotności. Umpa-umpa.

Prócz ludzi i ich relacji w książce duże znaczenie odgrywają… buty! Widzimy je nie tylko na okładce, ale przede wszystkim na nogach Gertrudy Poniatowskiej! Jest ona bowiem miłośniczką wszelkich szpilek i nawet kapcie domowe muszą być na obcasiku! Przecież nazwisko zobowiązuje, prawda? Nieco inne podejście do obuwia ma jednak pierwotny właściciel szlacheckiego nazwiska, czyli Romuald Poniatowski!
Romuald nie mógł zrozumieć, co jego żona widzi w butach. On sam sprawił sobie jedne buty na zimę i jedne na wiosnę i lato już kilka lat temu, i cały czas w nich chodził. A gdyby mu się zniszczyły, kupiłby dokładnie takie same (…). Miał też jedne dyżurne buty do garnituru., Te miał już chyba piętnaście lat. Był przekonany, że nawet go w nich pochowają. O ile Gertruda nie wpadnie na pomysł, by kupić mu jakieś super buty specjalnie do trumny. Szkoda pieniędzy. Gertruda miała już buty do trumny.

Nie spodziewałam się, że tak mocno się wzruszę przy tej lekturze... Zastanawialiście się może kiedyś, "czy można kochać i nie wiedzieć o tem..."(Leopold Staff-Sonet) ? Można! Można odkryć w sobie uczucie dopiero wtedy, gdy kogoś w naszym życiu zabraknie. I nagle się okazuje, że brakuje nam tego wszystkiego, co do tej pory było szalenie irytujące... Popieram Romualda, który stwierdza, że oduczyliśmy się bycia szczęśliwymi…
Że też człowiek wcale sobie nie zdaje sprawy w momencie, gdy jest szczęśliwy. Romuald podrapał się w sam czubek swojej, jeszcze całkiem gęstej, siwej czupryny. Człowiek jest taki durny, że zawsze czeka na szczęście, albo wspomina te chwile, kiedy był szczęśliwy. A tu i teraz? Boi się sam sobie przyznać, że jest szczęśliwy, bo coś mu spadnie na łeb albo spotka go siedem plag egipskich. „Ranne ptaszki koty zjadają”, „Nie chwal dnia przed zachodem słońca”. Do cholery, dlaczego nam nie pozwalają być szczęśliwymi? Od dziecka?

Przyznam się Wam, że podczas lektury parę razy łzy mi leciały ciurkiem! Były to jednak te dobre łzy - słodko-gorzkie, czyli takie jak cała książka.
A on oczywiście by ją mocno przytulił, najlepiej ukląkł na kolanach i wyjął pierścionek zaręczynowy, i jak w bajkach żyliby długo i szczęśliwie. Ale niestety. W bajkach życia ona trafiała na złą rolę. Na pewno nie była królewną. Może była wredną siostrą Kopciuszka? Chociaż teraz czuła się jak wypędzona do lasu i skazana na śmierć Królewna Śnieżka.

A tutaj mój kolejny ulubiony fragment, tym razem o męskim rozumowaniu…
Do tej pory wydawało mu się, że zaręczyny są tylko chwilą, która ma na celu zaklepanie sobie kobiety na czas wyjazdu. Zupełnie jak w sklepie – „chleb dotknięty uważa się za sprzedany”. Albo jak za czasów dziecięcych w stołówce szkolnej, gdy pluło się do swojej zupy, by nikt ci jej nie zgarnął. No, może niezbyt romantyczny przykład, ale bardzo, jego zdaniem, trafiony. A tutaj kwiaty, pierścionek, klękanie, przemowa, normalnie zestresować się można. Może jednak nie podejmować tego ryzykownego kroku?

Największym atutem Moralności Pani Piontek jest jednak styl, w jakim pisze autorka! Ma ona bowiem lekkie pióro i umiejętność wywoływania u czytelnika błogiego uśmiechu i wesołych iskierek w oczach. Dzięki temu książkę czyta się błyskawicznie i z przyjemnością... I chociaż fabuła nie jest tu zbyt skomplikowana i łatwo się domyślić jak książka się skończy, to w tym wypadku mi to zbytnio nie przeszkadzało... Wiedziałam jak książka się skończy, ale nie wiedziałam w jaki sposób autorka to opisze i jakie jeszcze będzie dla mnie miała wesołe niespodzianki!

Nie da się jednak ukryć, że czegoś mi zabrakło... Może wiedzy na jakiś temat, może wątków pobocznych, a może po prostu mniej cukierkowego zakończenia? Nie wiem - prawdopodobnie wszystkiego po trochu, ale happyendy są jednak czasem potrzebne, aby uwierzyć, że (mimo wszystko) coś się w życiu udaje! Nawet przy matce z piekła rodem…

Moim zdaniem Moralność Pani Piontek jest idealną lekturą na wakacje - lekką, wesołą, miejscami romantyczną a nawet wzbudzającą do refleksji na temat tego, co jest w życiu ważne i jak przewrotna bywa miłość... Magdalena Witkiewicz opowiada nam bowiem o wielu odcieniach miłości i zazdrości oraz o związkach, relacjach czy problemach rodzinnych… Polecam wszystkim kobietom, które mają ochotę na chwilę relaksu i uśmiechu!

 

  • Autor: Magdalena Witkiewicz

  • Tytuł: Moralność Pani Piontek

  • Wydawnictwo Filia

  • Ocena 5/6

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię twórczość Magdaleny Witkiewicz. Ją samą zresztą też. Z przyjemnością już wkrótce sięgnę po jej najnowszą powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz! :) To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale na pewno przeczytam również pozostałe książki!

    OdpowiedzUsuń