piątek, 19 czerwca 2015

"Złodziejka Książek" - Markus Zusak - czyli opowieść o wojnie i miłości do życia.

Książki mogą być tym, co trzyma człowieka przy życiu... Mogą dawać nadzieję, zaciekawiać, pozbawiać złudzeń ale również dawać ukojenie i drogę ucieczki od świata rzeczywistego...

"Złodziejkę książek" przeczytałam jednym tchem - płacząc, śmiejąc się, rozmyślając i wyciągając wnioski z tego, co czytam... Książka opowiada historię dziewczynki, którą w życiu spotykały same nieszczęścia, tragedie i przykrości. Były też dobre wspomnienia, ale najpierw opowiem o tych złych...

ktoczytazlodziejka

Akcja dzieje się w Hitlerowskich Niemczech pogrążonych w wojnie i chaosie. Książka uzmysławia czytelnikowi, iż nie tylko w Polsce były wtedy ciężkie czasy! Niemcy też nie mieli co jeść, niejednokrotnie musieli działać wbrew własnym przekonaniom i wstępować do wojska. W przeciwnym wypadku mogły ich spotykać same nieszczęścia. Oczywiście przesiedlano Żydów i wysyłano ich do obozów pracy (lub koncentracyjnych). Niektórzy Żydzi mieli jednak to szczęście, że ktoś ich ukrywał - w piwnicy lub na strychu - chroniąc przed pewną śmiercią. Okazuje się więc, że Niemcy mają tak samo wrażliwe serca jak my!

Co z tym wspólnego ma mała dziewczynka Liesel? Żyje w tych ciężkich czasach i sama bardzo mocno odczuwa je na własnej skórze. Jej braciszek zmarł w pociągu wiozącym ich do innej rodziny, która byłaby w stanie utrzymać dwójkę dzieci. Matka ją porzuciła, aby uratować jej młode i kruche życie, co wtedy było dla Liesel trudne do zrozumienia – w końcu przecież matka ją po prostu zostawiła… Świadkiem życia Liesel jest śmierć, która (wbrew pozorom) naprawdę ma dobre intencje! Obserwuje rzeczywistość, ocenia ją i niestety czasem wie, jak dana historia się skończy. Markus Zusak zastosował więc w swojej książce bardzo ciekawy zabieg – uczłowieczył śmierć, nadał jej ludzkie cechy, takie jak emocje i poczucie humoru. Dzięki temu Złodziejka książek jest o wiele ciekawsza! Jednocześnie bawi, wzrusza i przeraża…

 
Dziewczynka została.

Uklękła w śniegu. Nadeszła właściwa chwila.

Ciągle nie wierząc, zaczęła kopać. On nie mógł być martwy. Nie mógł być martwy. Nie mógł…

Po paru sekundach śnieg zaczął wżerać się jej w skórę.

Dłonie spłynęły zmrożoną krwią.

Gdzieś w tym śniegu leżało złamane serce Liesel, pęknięte na pół. Każda połówka świeciła i tętniła pod białą powierzchnią. Zrozumiała, że matka wróciła po nią, dopiero kiedy poczuła jej rękę na ramieniu., Została odciągnięta. Gorący wrzask wypełnił gardło dziewczynki.

Mała Liesel pierwszą książkę kradnie na pogrzebie braciszka. Później staje się to jej pasją i jedną z niewielu przyjemności w szarym i przerażającym świecie wojny. W momencie, kiedy staje się właścicielką dziwnej małej książeczki zabranej z cmentarza nie potrafi jeszcze czytać! Czuje jednak, że to dla niej ważne i że kiedyś to wszystko się zmieni, a ona pozna niesamowity świat liter… Poza tym ta książeczka jest ostatnim wspomnieniem o bracie i matce, która porzuciła ją u obcych ludzi…
Nietrudno się domyślić, że dziewczynce nie jest łatwo przystosować się do nowego środowiska. Kocha jednak swoich przybranych rodziców całym sercem i stara się być dla nich jak najlepsza. Papa jest dla niej całym życiem - wspiera ją i uczy tego, co później najbardziej ceni - czytania. Przybrany ojciec gra na akordeonie i oddaje jej całe serce, a ona szybko się uczy i cieszy tym, co ma… Bo cóż innego można robić w takich czasach? Nikt nie zna dnia ani godziny, więc należy po prostu cieszyć się chwilą…
Czasami papa mówił, żeby się kładła, a sam szedł po akordeon i grał dla niej. Liesel siedziała na łóżku i nuciła, z podniecenia kuląc zimne palce u stóp. Nikt przedtem nie ofiarował jej muzyki. Uśmiechała się głupio patrząc na zmarszczki na jego twarzy i miękki metal oczy – póki z kuchni nie dobiegł wrzask:

- Przestań rzępolić, Saukerl!

Papa grał dalej.

Mrugał do dziewczynki, a ona, choć niewprawnie, mrugała do niego.

Życie Liesel toczy się szybko... Dziewczyna musiała szybko dojrzeć do czasów w których żyła, a na młodzieńcze wybryki pozwalała sobie jedynie z przyjacielem - Rudym Steinerem. To właśnie on był niejednokrotnie towarzyszem jej złodziejskich wybryków, które sam uwielbiał. Spędza też wiele czasu ze swoją wiecznie przeklinającą przybraną matką, która jednak kocha Liesel nad życie (ze wzajemnością).

Co się dzieje dalej powinno być tajemnicą - wielki błąd robią ci, którzy czytają opis na odwrocie książki! Ja tego nie zdradzę... Powiem jedynie, że książka budzi wiele emocji, czyta się błyskawicznie i zostawia w sercu trwały ślad. Długo o niej nie zapomnę, gdyż pokazała mi zupełnie inne spojrzenie na wojnę, Żydów oraz Niemców, którzy też są przecież ludźmi – takimi samymi jak my! Warto pamiętać, że oni również cierpieli podczas wojny – byli niewolnikami swojego państwa! Uważam zatem, że Złodziejkę książek powinien przeczytać każdy, gdyż jest wspaniale napisana i chyba w każdym poruszy czułe struny oraz sprowokuje do refleksji  nad dawnymi, przerażającymi czasami wojny…

Autor: Markus Zusak

Ocena: 5+/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz