środa, 6 lipca 2016

"Nie do wiary" - Zuzanna Jędrzejewska idealna na wakacje

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę książki byłam sceptycznie nastawiona do treści. Prowadzona starym powiedzeniem, by nie oceniać książki po okładce dałam jej jednak szansę i nie pożałowałam! Nie do wiary przyjemnie mnie zaskoczyło i to z paru powodów.




Wychynęły duchy cudownej przeszłości i pojawiły się obiecujące dżiny teraźniejszości, ale przyszłość nadal pozostaje zakryta – poetycko podsumowała skacowana Alicja, która podjęła próbę wyratowania Zoey z kłopotów.

Eufryzyna (zwana Zoey) wykrzykuje w sylwestra życzenie – z całego serca pragnie się zakochać. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu w jej życiu nagle zaczynają się pojawiać rzesze adoratorów. W miłosnych perypetiach towarzyszą dziewczynie dwie przyjaciółki i najwspanialszy na świecie dziadek, który samotnie wychował (już trzydziestoletnią) Zoey.Więcej o fabule nie da się napisać, nie psując czytelnikowi zabawy. Pomysł na fabułę nie jest zbyt skomplikowany, można nawet nazwać go banalnym, jednak ma w sobie coś takiego, że czyta się z przyjemnością i uśmiechem na ustach.

- Mmm… Wyczuwam entuzjazm, a będzie tylko lepiej, wierz mi, dziecino. Z seksem jest jak z piwem – zaczął konspiracyjnie, rozglądając się na boki, jakby zdradzał jej sekret produkcji diamentów w mikrofalówce. – Odpowiednia atmosfera pojawia się z czasem, w trakcie spożywania.

Na pochwałę zasługują również bohaterowie pierwszoplanowi. Szczególnie polubiłam dziadka Eufryzyny – ciepłego i mądrego dżentelmena z zasadami. Szkoda, że na świecie nie ma już tej klasy mężczyzn - inteligentnych i szarmanckich. Przyjaciółki Zoey również są dosyć charakterystyczne, czego nie można powiedzieć o absztyfikantach dziewczyny. O niektórych z nich (np. Szymonie) nie dowiedziałam się prawie niczego. I między innymi dlatego zachowanie głównej bohaterki było dla mnie irytujące.

Najgorsze jednak było to, że nieuporządkowane żale krępowały jej kolejne ruchy, sprawiając, że chwiała się, przechylała, to unosiła, to opadała pośród wszystkich życiowych fal jak mały szkuner na sztormowym oceanie. Tyle że nie była już małym szkunerem.

Byłabym w pełni zadowolona, gdyby poruszone w książce wątki zostały nieco bardziej rozbudowane. Zabrakło dialogów, akcji, relacji między bohaterami oraz (niestety) wcześniej wspomnianego elementu zaskoczenia. Jeżeli jednak szukacie lekkiej lektury na wakacje - powinniście być zadowoleni. Autorka pisze przyjemnym i pełnym humoru językiem, więc czyta się po prostu miło i błyskawicznie.

Kolejne dni wolne spędzała sama jak palec, hodując cellulit, zapychając jelita niezdrowym jedzeniem, wykańczając wątrobę alkoholem i zmuszając kanaliki łzowe do niewolniczej pracy.

Zuzanna Jędrzejewska stworzyła miłą i ciepłą atmosferę, która na pewno zadowoli wiele czytelniczek. Dla mnie właśnie owa atmosfera, w połączeniu z lekkim i dowcipnym stylem autorki, jest największym atutem książki.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

• Autor: Zuzanna Jędrzejewska
• Tytuł: Nie do wiary
• Liczba Stron: 295
• Rok Wydania: 2016
• Numer Wydania: I
• Wydawca: Wydawnictwo Czwarta Strona
• Ocena: 4-/6

3 komentarze:

  1. Na pierwszy rzut oka byłam po prostu przekonana, że to recenzja książki "Nie do pary". Ależ ze mnie gapa :D Ale tak czy inaczej - nie czytałam, choć może w wolnej chwili sięgnę po ten tytuł. Może być ciekawie z tymi adoratorami :P Pewnie będą jakieś perypetie i humor.
    Pozdrawiam cieplutko :)
    gabRysiek recenzuje

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł podobny i pewnie tematyka tez zbliżona... Humor jest - jako coś lekkiego polecam z całego serca. ;)

    OdpowiedzUsuń