poniedziałek, 27 czerwca 2016

Remigiusz Mróz - "W cieniu prawa", czyli podróż w czasie z morderstwem w tle

Remigiusz Mróz jest osobą, która lubi intrygować, zadziwiać i wprawiać w osłupienie. Tym razem zaskoczył mnie już od pierwszych stron zupełną zmianą języka! W cieniu prawa jest bowiem thrillerem retro.


Guwernantka po raz trzeci zapukała do sypialni na piętrze. Nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką zuchwałość, gdyby nie to, że z pokoju panicza wydobywał się smród urągający synowi świnopasa, a co dopiero dziedzicowi wielkiego majątku.



Książkę czytałam z przyjemnością ze względu na specyficzny klimat oraz słownictwo. Remigiusz Mróz starał się o słowa, które dawno wyszły z potocznego języka. Nawet tamtejsze inwektywy są urocze z dzisiejszej perspektywy. Autor niestety trochę zbyt pobieżnie zadbał  o tło historyczne... Zamieścił jednak parę danych z tamtych czasów, jak chociażby powszechna wówczas opinia, że palenie papierosów jest zdrowe.
Na dobry tytoń do fajki czy cygara nie było ich stać, a wszyscy chcieli palić. Nie dość, że miało to wpływać korzystnie na zdrowie, według broszury świadczyło o stanie społecznym. Autorzy Hygieny podkreślali, że to nawyk właściwy naukowcom i wybitnym umysłom.

Nie każdy lubi książki retro, ja jednak chętnie do nich zaglądam i z przyjemnością wsiąkam w dawne czasy - w tym przypadku mające miejsce ponad 100 lat temu. Lubię retro lektury, w których wiele mówi się o konwenansach, kulturze i dawnych zwyczajach. Można przy tym się wiele nauczyć i wzbogacić słownictwo, a przy tym doskonale się bawić. Tutaj z tym wzbogacaniem bywało różnie, ale i tak miło było czytać coś nieco odmiennego.

Piszę o słownictwie, a Wy prawie nic nie wiecie o fabule... Autor zaczął książkę z rozmachem i w pierwszych paru zdaniach wypruł flaki z dziedzica rodu. Pierwszym podejrzanym jest nowy czyścibut - Erik Landecki, jednak prawdopodobnie chłopak został wrobiony... Parę osób jakimś cudem postanawia zawalczyć o sprawiedliwość i uratować (do tej pory dla nich bezimiennego) Polaka. Czy uda mu się uniknąć kary śmierci? Kto i dlaczego chciał zabić czarną owcę rodziny Reignerów? Tego już Wam nie mogę zdradzić!
Umieścił klucz w zamku, nabrał głęboko tchu, a potem otworzył drzwi. To, co zobaczył w pokoju, przeszło jego najgorsze obawy. Panicz leżał półnagi na łóżku, jego głowa i ręce zwisały bezwładnie, zaś klatka piersiowa ociekała krwią. Część spłynęła na podłogę, ale zdecydowana większość wsiąknęła w białe prześcieradło.

Remigiusz Mróz parę razy mnie zaskoczył (chociażby mordując ważną postać), co jest dużym plusem książki. Muszę jednak jak zwykle trochę pomarudzić - czasem w akcję wkradała się monotonia, ale tylko po to, by ponownie zaskoczyć czytelnika w zupełnie nowym wątku. Postacie mają różne charakterystyczne cechy, ale zupełnie zabrakło mi opisu ich wyglądu i motywów działań... Wolałabym wiedzieć nieco więcej na temat tego, dlaczego dana postać postępuje tak a nie inaczej. Wiele spraw zostało tutaj podanych jedynie w domyśle, przez co niektóre wątki wydają się niedokończone. Trochę za dużo tu chaosu i dziwnych zbiegów okoliczności. Dodatkowo jedyną postacią, którą polubiłam jest podstarzały lokaj uwielbiający konwenanse - on jeden wydawał się mieć duszę, serce i własny rozum. Pozostałe osoby drażniły mnie brakiem konsekwencji w zachowaniu oraz niewyobrażalną odpornością psychiczną i fizyczną (zwłaszcza w przypadku Erika). Choć fabuła jest słabo dopracowana, a zachowania bohaterów często alogiczne, mimo wszystko czytałam książkę z przyjemnością. Pomysł sam w sobie jest dobry i ciekawy, a przy tym napisany lekkim i przyjemnym stylem, ale wymaga porządnego doszlifowania.

 Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!

  • Autor – Remigiusz Mróz

  • Tytuł – W cieniu prawa

  • Wydawnictwo –  Czwarta Strona

  • Liczba stron – 536

  • Ocena – 3+/6

4 komentarze:

  1. Szkoda, że ta książka taka niedopracowana... Bardzo cenię tego autora!

    OdpowiedzUsuń
  2. może za szybko pisał, taka teraz presja , bo ma swoje 5 minut :) ale i tak przeczytałabym chętnie chociażby z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisał tę książkę dwa lata temu, jednocześnie ucząc się do egzaminów, więc to pewnie dlatego wyszło jak wyszło. Teraz jest znacznie dokładniejszy i uważniejszy, a książki naprawdę wspaniałe (Uwielbiam Chyłkę!).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również go bardzo cenię... Książka pisana dwa lata temu, więc pewnie dlatego taka niedopieszczona. :)

    OdpowiedzUsuń