niedziela, 7 października 2018

"Nie ma jak u mamy" - Magdalena Witkiewicz i magia kolorowych kwiatków z włóczki


Ten rok jest dla mnie chyba najbardziej intensywnym w całym życiu (pomijając jedynie okres niemowlęcy i wczesnodziecięcy, których absolutnie nie da się przebić!). Wiele  się dzieje zawodowo i ledwo nadążam w codziennej gonitwie obowiązków i myśli. Nagle dostaję niespodziewaną przesyłkę, a w niej książkę jednej z ukochanych autorek, motek wełny i szydełko. Wiem doskonale, że powinnam się oprzeć magii Magdy i dalej pracować nad tym co konieczne, stresujące i priorytetowe, ale zupełnie mi się to nie udało…


Jak? Po prostu. Z miłością. Gdy kochasz i podążasz właściwą drogą, to wiatr wieje we właściwą stronę i zawsze jest z górki. A nawet jak jest pod górkę, to jak kochasz, ktoś cię za sobą w górę pociągnie.
Niestety nie miałam czasu, żeby odświeżyć sobie całe losy Milaczka… Przeczytane lata temu trochę uleciały z pamięci i aż prosiły się o ponowną lekturę, bo pamiętając szczegóły fabuły zawsze czyta się przyjemniej. U Milenki wiele się dzieje, co jej mąż oczywiście tłumaczy kryzysem wieku średniego… Bo jak to: biegi, kolorowe ciuchy, ćwiczenia z jakimś trenerem personalnym?! Na szczęście nasza bohaterka nic sobie z tego nie robi, a na swojej drodze życiowej spotyka parę zagubionych kobiet. Wszystkie losy się łączą i plączą, jak ten motek włóczki, który dostałam. Duże znaczenie ma tu też Zuzanna, które pragnie ratować świat i moralizować zdemoralizowanych… Łatwo się domyślić, że z tego powstają kłopoty, prawda?


No właśnie. Miała męża. A mąż jakby przestał być zainteresowany światem. Może też nią? A może po prostu to tak bywa po dziesięciu latach małżeństwa, że wszystko wydaje się takie zwyczajne. Jakby się jadło codziennie ziemniaki. 
Swoim starym zwyczajem nie powiem Wam więcej o fabule, bo po co? Wystarczy, że będziecie wiedzieć, że Magda jak zwykle czaruje emocjami i pięknymi porównaniami, które zapadają w serce. Jest lekko, przyjemnie i refleksyjnie!

Dziesięć lat po ślubie, a on dalej nic nie rozumie. A może znowu nic nie rozumie? Może właśnie przestał rozumieć? Może nie chce już rozumieć, woli mieć święty spokój? Im dalej w las, tym ciemniej.
Cieszę się, że się ugięłam i czytałam po parę stron „w nagrodę” za ciężką pracę. Nie ma jak u mamy okazało się świetnym odstresowywaczem, podobnie jak szydełko i motek wełny! Nauczyłam się robić te nieszczęsne kwiatki – okazały się bardzo proste… A jaki kolor wełny powinnam wybrać? Prawdopodobnie czarno – tęczowy, bo jednocześnie jestem fatalnie zmęczona i przerażona, a z drugiej strony szczęśliwa z tych dynamicznych zmian na lepsze. Nie ważne zatem, czy macie czas, czy nie – książka Magdy czyta się sama i daje duże wyciszenie myślom i duszy. A przy tym przypomina o tym, co naprawdę ważne… Bo przecież Nie ma jak u mamy, albo babci, cioci lub kogokolwiek, kto jest bliski naszemu sercu.


Za książkę i urocze dodatki serdecznie dziękuję Magdzie Witkiewicz i Wydawnictwu Filia!

  • Tytuł: Nie ma jak u mamy
  • Autor: Magdalena Witkiewicz
  • Wydawnictwo: Filia
  • Rok wydania: 2018
  • Ocena: 6/6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz