Czasem wystarczy jeden człowiek, żeby zupełnie zmienić życie
wielu ludzi: zarówno na korzyść jak i niekorzyść. Helena należy do tej grupy i
przywróciła uśmiech na twarzach bliskich, choć nadal nie ogląda go na
własnej...
Tak łatwo jest zakochać się w pięknych słowach, w czyjejś wrażliwości, lirycznej duszy, w wizerunku, który się sobie stworzyło w myślach, że skoro nieszczęśliwy, samotny i romantyczny, to musi być także pociągający fizycznie. Przecież wcale nie musi.
Agnieszka Olejnik po raz kolejny zabiera nas w odwiedziny do Mansardy pod Aniołami, ale tym razem
zdradza wiele więcej niż w Cudach i
cudeńkach. Teraz też jest mniej tęczowo, a znacznie bardziej tajemniczo,
dzięki czemu książka jest jeszcze lepsza niż poprzednia… Podczas lektury w
sercu czytelnika plącze się wiele sprzecznych emocji i przemyśleń, które długo
jeszcze dają o sobie znać.
Zauważył Pan, że otaczają nas wspaniałości, których na co dzień nie dostrzegamy? Oglądałam kiedyś króciutki film pokazujący człowieka, który dzięki specjalnym okularom po raz pierwszy ujrzał kolory. Innym razem – wideo ze szpitala, w którym niemowlęciu założono aparat słuchowy i ono po raz pierwszy usłyszało głos swojej mamy. Obie reakcje były cudowne, dokładnie takie, jakie być powinny – bo przecież to są właśnie CUDA: miłość i czułość w głosie kochającej osoby, kolor kwiatów, nieba, trawy i koktajlu truskawkowego…
Cieszę
się, że ta książka ma w sobie tak wiele refleksji, a przy tym nawiązuje do
wojny i Sybiru, który samą nazwą może wywołać gęsią skórkę. Autorka przez cały
czas podsyca ciekawość czytelnika i co chwilę podrzuca kawałek układanki, która
ma złożyć się na historię życia babci Mieczysławy. Zarówno ta historia jak i
reszta książki mają w sobie dużo goryczy, a tym samym mnóstwo prawdy, która
porusza i zmusza do myślenia. Nic tu nie jest czarno-białe, każdy z bohaterów
nosi swoje problemy i tajemnice ukryte głęboko w sercu. Dzięki temu przeżywamy
pełną tęsknoty historię Włoszki, mroczne sekrety babci Mieczysławy, rozterki i
pierwsze miłości nastolatki i oczywiście przygody samotnej wśród tłumu Heleny.
Nie mam zamiaru Wam opowiadać, co się dzieje w życiu bohaterów, bo z wielką przyjemnością
odkryjecie to sami i pewnie, tak jak ja, zachwycicie się językiem i lekkim
piórem Agnieszki Olejnik.
Jeśli w coś wierzysz, przyczyniasz się do tego, żeby to coś się ziściło. Jeśli będziesz wierzyć, że właśnie odmieniasz swoje życie na lepsze, ono się naprawdę zmieni. Ale gdy powtarzasz sobie wciąż, że jesteś „skazana” na samotność, pozostaniesz samotna.
Agnieszka
Olejnik jest jedną z moich ukochanych autorek. Mam wrażenie, że mamy podobne
podejście do świata i podobną romantyczną wrażliwość... Jeszcze nie udało mi
się spotkać Pani Agnieszki, ale już wiem, że jest ciepłą i pełną empatii osobą,
która zna się na ludziach i nigdy się nie nudzi. Dziękuję za tę książkę: jej
mądrość, lekkość i przesłanie. Dzięki niej nie tylko spędziłam miło czas, ale
też doceniłam wiele pozornie nieistotnych spraw i po raz kolejny zachwyciłam
się tym, jak wiele ma do przekazania autorka.
Tak wygląda ta prawdziwa pierwsza miłość. Serce tłucze się w klatce piersiowej, jakby chciało uciec z przerażenia, że stanie się coś wielkiego i tak pięknego, że nie będzie można tego znieść. W gardle zasycha i gubią się gdzieś wszystkie słowa, choć przecież przedtem miało się ich pełną głowę. Człowiek nie jest pewien swoich własnych dłoni, mimika odmawia posłuszeństwa, na twarz wypełza głupi uśmiech albo właśnie na odwrót, chcesz się uśmiechnąć, a usta cię nie słuchają.
Za książkę najmocniej dziękuję Wydawnictwu Filia!
·
Tytuł: Listy i szepty
·
Seria:
Mansarda pod aniołami
·
Autorka: Agnieszka Olejnik
·
Wydawnictwo: Filia
·
Rok wydania: 2018
·
Liczba stron: 430
·
Ocena: 6/6
Pani Agnieszka jest też moją ukochaną autorką - pierwszą polską autorką, która mnie do siebie tak bardzo przekonała i po której twórczość sięgam w ciemno. Oczywiście czytałam "Cuda i cudeńka", "Listy i szepty" jeszcze przede mną, ale jest bardzo, bardzo ciekawa. Uwielbiam takie historie, a Helenę i babcię Mieczysławę (mimo jej oschłości) bardzo polubiłam. Poza tym zakończenie "Cudeniek" było takie, że nie sposób nie sięgnąć po kontynuację :-)
OdpowiedzUsuń