wtorek, 9 sierpnia 2016

"Przepisy na miłość i zbrodnię" - Sally Andrew czaruje smakiem

Poznajcie świat, w którym jedzenie ma magiczną moc – może uleczyć, przekazać wiadomość, wpłynąć na uczucia i poprawić humor. Niestety, nawet najpyszniejsze herbatniki nie rozwiążą zagadki zbrodni… Wyruszcie z Marią w świat orientalnej kuchni i okrutnego morderstwa!




Właśnie wtedy jedna z kokoszek, ta z kołnierzem czarnych piór wokół brązowej szyi, przeszła przez trawnik, dziobiąc po drodze ziemię, i poczułam, że na swój sposób ją kocham. Kochałam smak swego malktertu, zapach piekących się herbatników i szum długo wyczekiwanego deszczu. Poza tym miłością doprawiałam każdą potrawę.

Główna bohaterka jest zafiksowana na punkcie jedzenia... W jej życiu mają znaczenie głównie smaki, a gotowanym przez siebie potrawom przypisuje magiczną moc naprawiania serc, redukowania problemów i zjednywania sobie ludzi. Czasami jednak denerwowała mnie ta jej miłość do gotowania, chociaż z drugiej strony podziwiałam, jak pięknie i z miłością można mówić o jedzeniu. Cóż, ja należę raczej do tych leniwych, którzy nie lubią spędzać życia w kuchni.

Nowym zadaniem Marii w redakcji jest odpisywanie na listy czytelników - ma im udzielać rad (głównie sercowych) i dodawać do tego przepis na potrawę poprawiającą nastrój. W jednym z listów znajduje jednak wołanie o pomoc. Kobieta, nad którą znęca się mąż, pragnie się uwolnić od tyrana i zacząć życie od nowa. Niestety – parę dni później ginie, a Maria (i reszta zespołu redakcyjnego) czuje się zobowiązana do tego, aby znaleźć mordercę czytelniczki gazety.
Okazał się uparty. A nawet niegrzeczny. Jak mógł wyjść, nie próbując nawet kawałka ciasta?Jednak jeszcze bardziej złościłam się na siebie. Powinnam była podać deser wcześniej. Gdyby choć spojrzał na ciasto. Albo je powąchał (...) zgodziłby się na wszystko, o co bym prosiła.

Jestem zachwycona tym pomysłem na książkę. Spodziewałam się co prawda czegoś znacznie bardziej porywającego i klimatycznego, ale jestem zadowolona z lektury. Znajdziemy tutaj sporo humoru sytuacyjnego, parę zagadek do rozwiązania, szczyptę wiedzy o Afryce i panujących tam zwyczajach i całe mnóstwo przepisów i kulinarnych wskazówek. Fabuła nie rzuciła mnie na kolana, a niektórzy bohaterowie wydawali mi się plastikowi i chaotyczni, ale muszę przyznać, że książka ma w sobie jakiś trudny do opisania urok. Na pewno nie będziecie zaskoczeni i nie przeczytacie książki jednym tchem z mocno bijącym sercem. Tutaj akcja toczy się powoli i jest przesycona światem potraw i gotowania. Odkryjecie tu jednak zarówno wątek romantyczny jak i kryminalny i prawdopodobnie miło spędzicie czas poznając Republikę Południowej Afryki, jej kulturę i zwyczaje. Jeżeli zatem macie ochotę na lekką powieść obyczajową z nutką grozy, szczyptą miłości i kulinarnym klimatem – koniecznie przeczytajcie Przepisy na miłość i zbrodnię.

Na zachętę dodam jeszcze, że na końcu książki znajduje się sporo ciekawych (i nieznanych!) przepisów, które są wspominane w książce. Od Marii możemy się nauczyć nie tylko gotowania z pasją i miłością, ale też kulinarnej kreatywności.



  • Tytuł – Przepisy na miłość i zbrodnię

  • Autor – Sally Andrew

  • Wydawnictwo – Otwarte

  • Liczba stron – 478

  • Ocena – 4/6

2 komentarze:

  1. Czytałam o tej książce juz wiele razy, jednak nie wiem nadal, czy chciałabym ją przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Monika Niedźwiedź23 września 2016 14:47

    Polecam wszystkim zainteresowanym. Książka inna od modnych ostatnio trendów. Autorka przenosi nas do Afryki, kusi opisami krajobrazu, obyczajów oraz jedzenia. Upiekłam ciasto czekoladowe na maślance wg jej przepisu i powiem Wam ... niebo w gębie. Jedna z moich ciekawszych letnich lektur.

    OdpowiedzUsuń