niedziela, 10 kwietnia 2016

Aneta Rzepka zagląda w "Kieszenie przeszłości"

Znienawidzona przez własnych dziadków Kornelia oraz Ola robiąca wszystko pod dyktando ojca – dwie zagubione we własnych życiach przyjaciółki, które szukają spokoju i rozwiązania własnych problemów. Jak to często bywa – czeka je wiele rozczarowań i smutnych chwil, ale równie wiele tych radosnych.





Akcję książki poznajemy z trzech różnych perspektyw (Marcina, Oli, Kornelii). Patrzymy na wydarzenia oczyma bohaterów i możemy poznać ich uczucia oraz intencje. Każda z tych postaci ma serce pełne ran i blizn, a łączy ich strach przed zranieniem. Wielkie brawo za prawdziwość postaci. Spotkamy tu bohaterów, którzy się obrażają, irytują, robią absurdalne błędy, szaleją, płaczą, cierpią, śmieją się, zakochują, ranią... Są nieidealni, czasem irytujący, ale dzięki temu zwyczajnie ludzcy. Czasami zachowują się jednak chaotycznie, nienaturalnie i bezsensownie, przez co wydarzenia z książki odbierałam jako mało prawdopodobne. Głównym tematem książki jest prawdziwa miłość i sercowe perypetie dziewczyn.
Zawiódł Olę, a przecież ciężko pracował na jej zaufanie. Pokazywał jej, że związek to przede wszystkim więź między dwojgiem ludzi, zrozumienie, bycie razem, a nie tylko stwarzanie pozorów szczęścia. Uwierzyła. Tymczasem on jednym nieprzemyślanym krokiem zepsuł wszystko, na co oboje pracowali. Gdzie była teraz? O czym myślała? Jak się czuła? A jeśli wróciła do dawnych nawyków i właśnie pozbywała się nadmiaru emocji w pubowej toalecie przy pomocy jakiegoś przypadkowego faceta?

Ta książka jest lekturą nie tylko przyjemną, ale również mądrą i dającą do myślenia. Autorka porusza bowiem parę istotnych problemów społecznych, takich jak przemoc domowa, uzależnienia czy przygodny seks. Dodatkowo Kieszenie przeszłości mają w sobie sporo z psychologii, uczą bowiem, że każde nasze zachowanie, podejście do pewnych spraw, ma swoje źródło w przeszłości. Niby oczywista rzecz, ale nie zawsze o tym pamiętamy. Autorka postarała się również o parę niespodzianek i zwrotów akcji, dzięki czemu książkę czyta się błyskawicznie.

Kieszenie przeszłości polecam głównie młodzieży ze względu na poruszane w nich tematy (w tym pierwszej prawdziwej miłości, skutków spożywania narkotyków) i dosyć przewidywalną fabułę. Dorosły czytelnik szybko odgadnie rozwiązania zagadek, ale na pewno doceni lekki i przyjemny w odbiorze styl autorki. Sama przeczytałam książkę szybko i z przyjemnością, chociaż niektóre jej fragmenty (zwłaszcza dialogi i dziwne zachowania bohaterów) wydawały mi się sztuczne i budziły lekką irytację. Podobnie jest z zakończeniem, które jest stanowczo zbyt słodkie. Nie myślcie jednak, że cała książka jest przelukrowana – ma ona bowiem w sobie wiele emocji, bólu i rozczarowań typowych dla okresu dojrzewania. Bohaterowie przeżywają tutaj swoje pierwsze miłości i dopiero zaczynają rozumieć sens tego uczucia. Przyznam szczerze, że zaprzyjaźniłam się już z Olą i Kornelią.

Najważniejsze w tej książce jest jednak to, że należy żyć własnym życiem – dla siebie, własnych marzeń, a nie pod cudze dyktando... Ta rada i parę innych przekazów, które niosą Kieszenie na pewno pomogą młodym ludziom w podjęciu życiowych decyzji, takich jak dobór partnera czy przyszłej drogi zawodowej.

Aneta Rzepka ma niezaprzeczalny talent - lekkie pióro, wyobraźnię i wrażliwość, dzięki czemu jej książkę czytałam z nieukrywaną przyjemnością.

Z niecierpliwością czekam na kolejną powieść autorki – Czego o Tobie nie wiem, która ukaże się już w czerwcu (Wydawnictwo Czwarta Strona). 

  • Autor: Aneta Rzepka

  • Tytuł: Kieszenie przeszłości

  • Język Oryginału: polski

  • Liczba Stron: 350

  • Rok Wydania: 2015

  • Numer Wydania: I

  • Wydawca: Wydawnictwo RW2010

  • Ocena:  4+/6

3 komentarze:

  1. ~Zaczytany glonek16 kwietnia 2016 17:12

    "Najważniejsze w tej książce jest jednak to, że należy żyć własnym życiem – dla siebie, własnych marzeń, a nie pod cudze dyktando… " -
    Popieram Twoje zdanie, że tego trzeba się dowiedzieć jak najwcześniej, lecz z zastrzeżeniem, żeby nie przegiąć w druga stronę i nie zważać zupełnie na innych ludzi. Gdybym uświadomiła sobie to kilka lat wcześniej, najprawdopodobniej moje życie zupełnie inaczej by teraz wyglądało i nie zmagałabym się z poczuciem winy, gdy tylko muszę się komuś sprzeciwić :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie poczucie winy jest bardzo kłopotliwe i męczące... Ja uczyłam się na własnych błędach. Teraz już wiem, że nie zawsze trzeba być "grzeczną dziewczynką". A lepiej przekonać się o tym późno niż wcale!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Zaczytany glonek20 kwietnia 2016 03:35

    Dokładnie! :D

    OdpowiedzUsuń