czwartek, 3 marca 2016

"Światło, którego nie widać" - bestseller - Anthony Doerr

Światło którego nie widać, to kolejna książka, po której spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Byłam przekonana, że w stu procentach wcielę się w niewidomą dziewczynkę, a dostałam dwie, równie ciekawe historie, które w końcu się ze sobą zazębiają w dość zaskakujący sposób.

swiatlo ktorego nie widac anthony doerr bestseller okladka recenzja kto czyta nie pyta czarna owca



Zwykle nie czytam książek, które wiążą się z wojną. Ta tematyka mnie męczy i przytłacza. Jako pedagog byłam jednak ciekawa świata postrzeganego przez niewidomą dziewczynkę. Przyznam szczerze, że właśnie ta część opowieści w największym stopniu zawładnęła moim sercem! Autor wykazał się zadziwiającą wyobraźnią, opisując uczucia i przeżycia Marie-Laure oraz jej sposób na przystosowanie się do straty wzroku.  Aby choć trochę Was zachęcić i przybliżyć piękno tej książki, zapraszam do przeczytania fragmentu:
Czym jest ślepota? Dłonie Marie-Laure napotykają pustkę w miejscu, gdzie powinna być ściana. Tam, gdzie powinna być pustka, kaleczy ją w goleń noga stołu. Na jezdni warczą samochody, w górze szepczą liście, słychać szum krwi w uchu wewnętrznym(…). Miesiące siniaków, miesiące nieszczęść: pokoje kołyszą się jak łodzie na falach, uchylone drzwi uderzają Marie-Laure w twarz. Jedynym sanktuarium jest łóżko, gdy leży z kołdrą pod brodą, a ojciec siedzi obok w fotelu, pali kolejnego papierosa i struga jeden ze swoich maleńkich modeli.

Chciałabym również poświęcić nieco uwagi ojcu Marie-Laure. Bardzo wzruszył mnie sposób, w jaki wychowywał córkę i jak bardzo się starał, żeby potrafiła sobie radzić sama. Nie opowiem, jak to robił, żeby nie zabierać Wam tej przyjemności! Musimy jednak pamiętać, że brak wzroku nie jest jedynym problemem dziewczynki. W powietrzu czuć zbliżającą się wojnę. Sytuacja w kraju gwałtownie się zmienia – zaczyna brakować niektórych produktów, a wychodzenie z domu przestaje być bezpieczne. Dziewczynka przeżywa ciężkie chwile i na własnej skórze poznaje brutalność wojny.

Naszym drugim bohaterem, pozornie niezwiązanym z Marie-Laure, jest niezmiernie inteligentny i wrażliwy Werner. Jego marzeniem jest wyrwanie się z domu dziecka i rozpoczęcie studiów. Jedyną drogą jest wstąpienie do niemieckiej szkoły wojskowej. Chociaż nie może się szczycić zbytnią tężyzną fizyczną, to radzi tam sobie w zupełnie inny sposób. Wykorzystuje swoją inteligencję, by jakoś przetrwać ciężkie czasy.
- Bałagan. Słyszycie, jak komendant używa tego słowa. Słyszycie, jak posługują się nim jego pomocnicy. Najważniejszy jest porządek. Życie to chaos, panowie. A nasza misja to wprowadzenie porządku. Nawet w sferze genetycznej. Porządkujemy ewolucję gatunku. Usuwamy gorszy materiał ludzki, buntowników, plewy. Oto wielkie zadanie Rzeszy, największy projekt, jaki kiedykolwiek podjęła ludzkość.

Plusy już znacie, czas przejść do wad. Spodziewałam się czegoś więcej po książce okrzykniętej mianem bestsellera i nagrodzonej nagrodą Pulitzera (2015). Światło, którego nie widać bardzo mozolnie się rozkręca i nie ma tej elektryzującej mocy przyciągania. Na początku książki czytelnik zupełnie nie wie, co autor chciał przekazać. Dopiero po czasie (po 150 stronie) udało mi się naprawdę wciągnąć, więcej zrozumieć i mocniej zaciekawić losami bohaterów. Od tego momentów czytałam już praktycznie jednym tchem, choć momentami akcja toczyła się mozolnie i nudno. 10 lat pracy Anthonego Doerra nie poszło jednak na marne – „światło” sprawiło, że autor znalazł się w czołówce amerykańskich pisarzy, a samą książkę czytają miliony ludzi z całego świata i to w najrozmaitszym wieku.

Mimo tych paru wad książka zasługuje na przeczytanie z wielu powodów – przede wszystkim porusza dwa istotne tematy, o których nie powinniśmy zapominać! Mam tu na myśli wojnę (i całe zło z nią związane), oraz kalectwo. Po tej lekturze każdy na pewno doceni swoje zdrowie, sprawność wszystkich zmysłów oraz czasy, w których żyjemy.

 

Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję KSIĘGARNI MATRAS! :)

Książkę znajdziecie tutaj - http://www.matras.pl/swiatlo-ktorego-nie-widac,p,228640

http://matras.pl/MATRAS.jpg

  • Autor: Anthony Doerr

  • Tytuł Oryginału: All the lights we cannot see

  • Język Oryginału: angielski

  • Liczba Stron: 636

  • Rok Wydania: 2015

  • Numer Wydania: I

  • Wydawca: Wydawnictwo Czarna Owca

  • Miejsce Wydania: Warszawa

  • Ocena:  4/6


 

13 komentarzy:

  1. Mi książka bardzo przypadła do gustu, jednak nie na tyle, żebym jeszcze kiedyś do niej wróciła. Jeśli mogę coś podpowiedzieć, to w liczbie stron chyba wkradł się błąd?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki - masz rację. Muszę poprawić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę tę książkę przeczytać i na własnej skórze przekonać się, czy do mnie trafi i ulegnę jej urokowi. :) Mam nadzieję, że wkrótce wpadnie w moje łapki. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobne odczucia. Z jednej strony to świetna książka - świat niewidomej pochłonął mnie bez reszty, miłość ojca rozłożyła na łopatki, ale równocześnie zabrakło mi tempa, takiej płynności. Najpierw długo się rozkręcało, potem bach! Znowu przestój i biegiem do zakończenia.

    Książkę na pewno warto przeczytać, bo jest dobra, bez dwóch zdań, ale dla mnie bez większych rewelacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Books&Culture6 marca 2016 07:38

    Jest to książka, o której głośno było w sieci jakiś czas temu. Sięgnęłabym po nią, bo przemawiają do mnie główne wątki, jednakże nie lubię braku płynności i takiej rozwlekłości.. ahh sama nie wiem, może kiedyś jednak sięgnę, by samemu się przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i recenzowałam ostatnio na swoim blogu :) Mam bardzo podobne odczucia do Ciebie.

    Ps. Fantastyczne zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Zaczytany glonek6 marca 2016 14:06

    Absolutnie muszę ją dokończyć! Zaczęłam w grudniu i utknęłam na historii, gdy Werner naprawiał radia :) I co chwilę było coś innego do roboty :( Jestem ciekawa jak się im dalej poukładało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To moja tematyka, wiec jak tylko dowiedziałam się o książce od razu chciałam przeczytać. Bardzo mi się podobała, pokazuje drugą stronę medalu i uświadamia, że nie wsstko jest czarne albo białe, są też w życiu odcienie szarości.

    OdpowiedzUsuń
  9. To prawda - życie nie jest czarno białe! Muszę jednak przyznać, że... Chciałam czegoś więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dokończ - dalej już jest tylko lepiej! Chociaż muszę przyznać, że na początku wcale mnie nie ciągnęło do tej książki... :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję! <3 Jestem dumna z tego zdjęcia :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Mamy dokładnie takie same odczucia... Zabrakło "tego czegoś". Miały być fajerwerki, a wyszło średnio.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że warto sobie wyrobić własne zdanie. Mnóstwo osób się nią zachwyca - może Ciebie też zachwyci? Ja momentami się bardzo nudziłam, ale i tak uważam, że było warto... :P

    OdpowiedzUsuń