środa, 3 czerwca 2015

"Człowiek z Sową" - Robert Nowakowski - powojenne gruzy i wspomnienia

Biorąc do ręki Człowieka z sową spodziewałam się wartkiego kryminału, opisanego na tle wojny i następujących po niej wydarzeń… Dostałam zupełnie co innego! Czy byłam rozczarowana?

kto czyta nie pyta a

Nie mogę powiedzieć, że jestem niezadowolona, jednak nie da się ukryć, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego! Książka zawiera w sobie mieszaninę humoru, powagi, abstrakcji i absurdu, ale z kryminału ma bardzo niewiele... Śmierć jednej z bohaterek oczywiście jest ważna, ale najważniejsze jest to, co się dzieje wokół, a nie sama zbrodnia!



Temat książki poważny - wojna, konspiracja, propaganda i śmierć. A jednak autor znalazł również miejsce na humor i ciekawe metafory, co bardzo doceniam i szczerze zazdroszczę umiejętności obrazowego opisywania i intrygowania czytelnika… Niektóre opisy naprawdę trafiają prosto do serca i zachwycają:
Jeszcze był sierpień, jeszcze istniał świat. Potem, po latach, w innym miejscu i czasie, kiedy przychodziły te wspomnienia, serce kurczyło się, serce przestawało bić, łzy zbierały się na dnie oka. To nie była zwykła tęsknota za innym listowiem, innymi obłokami, za innymi ptakami, za innymi świerszczami, za zapachem zbóż ani żadnym innym widzialnym i odczuwalnym zmysłami elementem świata, bo to wszystko było i tutaj, gdzie te wspomnienia przychodziły. Nie, to było inne uczucie, to było coś niewyobrażalnego, niewypowiedzianego, wstydliwego jak własne życie, co uzasadniało tę śmierć serca i te łzy, i te głupie dziecinne uczucia.

Nie da się ukryć, że książka jest bardzo niecodzienna i przez to nie każdemu się może spodobać. I nie mam tu na myśli jedynie trudnego tematu, jakim jest wojna, ale również samą formę książki! Mamy tutaj bowiem do czynienia z dużym natężeniem absurdu, a język, jakim jest napisana książka wymaga od czytelnika koncentracji uwagi. Nie ma tutaj szansy na to, że będziemy jednocześnie czytać, jeść i „jednym okiem” oglądać telewizję! Robert Nowakowski wymaga bowiem od czytelnika pełnego skupienia, a kiedy stwierdza, że jest zbyt poważnie, to dorzuca „nienormalne” sytuacje, które (przynajmniej dla mnie) były wspaniałym urozmaiceniem!
To zdecydowanie przestało być normalne. Jak żyję, zawsze miałem jakieś delikatne przygody z duchami, ale śnieg z łupieżu ducha babci był stanowczo zbyt ekstrawagancki.

Nie da się przy tym ukryć, że z książki wiele się można dowiedzieć i odświeżyć wiedzę historyczną! Wojna oraz czasy tuż po niej są opowiedziane z perspektywy zwykłych, młodych ludzi… Dzięki temu (przynajmniej mnie), łatwo było się wczuć w losy bohaterów i poznać czasy, w których człowiek bał się własnego cienia. Podczas lektury sprawdzałam pewne wydarzenia i wspominane fakty historyczne i muszę z przyjemnością zauważyć, że wszystko się zgadzało. Autor w pełni opierał się na prawdziwej historii Polski, wspominając między innymi o Katyniu.

Dla mnie największą zaletą książki jest jednak niecodzienny język... Sprawy niby poważne, ale czasem śmieszne i ciekawe – przede wszystkim dzięki absurdalnym sytuacjom i niektórym postaciom, takim jak Człowiek z sową...

Naopowiadałam o książce i języku, ale nie powiedziałam jeszcze kim jest Człowiek z Sową! Człowiek z Sową jest zatem Uskrzydlonym Michałem, który niesie na plecach ciężar swojej odmienności. Jego historia wzruszyła mnie najbardziej! Każdy, kto w jakikolwiek sposób się wyróżnia na tle innych musi za to płacić swoją cenę. Zwłaszcza, kiedy ta inność jest łatwo dostrzegalna i trudna do zrozumienia bądź zaakceptowania. Rozumiałam tego dzieciaka i z zainteresowaniem śledziłam jego dorastanie oraz dorosłe życie… Podczas czytania śledzimy bowiem przede wszystkim losy Michała – poznajemy jego uczucia, wspomnienia, przyjaciół oraz oczywiście sympatie.

 

Wady? Dla mnie największą wadą jest to, że zostałam wprowadzona w błąd – wielu czytelników może to zdenerwować! Książka jest bowiem bardziej powieścią obyczajową bądź historyczną… Najważniejsze są tutaj postaci, ich relacje i tło historyczne, a nie wątek kryminalny, który jest tylko ciekawym dodatkiem. Kolejną wadą jest dla mnie fakt, że zbyt często zmieniają się czasy, w których przebiegają wydarzenia… Można się przez to pogubić i trudniej „ułożyć sobie w głowie” chronologiczną wersję wydarzeń. Przyznam się również po cichu, że miejscami książka mnie nudziła i niestety nie przyciągała tak, jak pozostałe… Nie wołała z półki „czytaj mnie!” i nie odciągała uwagi od takich spraw, jak egzaminy czy nauka. Czytałam ją jednak z zaciekawieniem i wielkim szacunkiem do umiejętności autora i jego niesamowitej wyobraźni.

 

Człowiek z sową, to oryginalna i budząca do refleksji książka, z której niejeden mógłby się wiele nauczyć – o przyjaźni, miłości, rodzinie i przede wszystkim o wojnie i historii naszego kraju! Sama historii nie znosiłam, denerwowało mnie wkuwanie dat i zapamiętywanie nazwisk, które nic mi nie mówiły… Tutaj historia jest przedstawiona w innej, bardziej przystępnej i ciekawej formie. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest lekka lektura „do poduszki”, tylko niecodzienna i miejscami smutna opowieść o czasach, które (na szczęście) już minęły… Tę książkę polecam więc przede wszystkim osobom zainteresowanym historią, lubiącym piękny i wymagający język oraz absurd i abstrakcję.

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz