wtorek, 22 listopada 2016

"Sanatorium pod Zegarem" - Liliana Fabisińska i szaleństwa w Ciechocinku

Sanatoria to miejsca, które mają w sobie magię i potrafią wyleczyć nie tylko ciało, ale niejednokrotnie również duszę. Właśnie takiej podwójnej terapii potrzebuje Nina.





Nina to typowa bizneswoman – zadbana, pewna siebie, dosyć majętna i całym sercem zakochana w swoim dziecku - firmie. Prócz tej trudnej miłości ma również trzy czupurne siostry i narzeczonego, który lada dzień ma zmienić się w męża. Dziewczyna jest dzień przed własnym ślubem, ale sprawy toczą się nie po jej myśli. Nina bowiem z różnych przyczyn zamiast stanąć na ślubnym kobiercu trafia do sanatorium, gdzie czeka na nią cała masa przygód z szaloną współlokatorką – Natalią.
Gdyby miała opisać piekło, wyglądałoby właśnie tak. Fajf w "Bristolu" albo w "Zdrojowej", ze mną rzuconą na środek parkietu, bez możliwości ucieczki. Kiedyś na pewno mi się to przyśni.

Książkę czytało mi się miło nie tylko ze względu na dobrze zarysowane postacie i przyjemne poczucie humoru autorki, ale także ze względu na pięknie opisany Ciechocinek. Sama odwiedziłam już parokrotnie to specyficzne miasteczko i miałam przyjemność na własne oczy zobaczyć tężnie, grzybka, parki, Jasia i Małgosię, pijalnię wód i oczywiście słynne "fajfy". I tak jak niektórych napawają one przerażeniem, to ja byłam szczerze zachwycona, że w "tym" wieku ludzie potrafią się jeszcze bawić! A że podrygują do hitów typu Majteczki w kropeczki, to już trzeba jakoś przełknąć, bo przecież lepiej być tańczącą na dancingach babcią, niż zgorzkniałą i złośliwą starą jędzą!
Kostka podsunęła mi kiedyś artykuł o ludziach zarabiających na odwożeniu psów i kotów do schronisk, które wcale nie istnieją. Nie pamiętałam, jak dokładnie to działa, ale pamiętałam bardzo dobrze dreszcze, które mnie przeszywały, kiedy to czytałam. I łzy Kostki. No ale przecież Kostka płacze nawet przy reklamach jogurtów. I przy piosenkach z musicalu Mamma Mia. Jej łzy to słaby wyznacznik dramatyzmu...

Minusów nie jest wiele... Największym z nich jest mały dynamizm, przez który momentami się nudziłam. Fabuła też nie zawsze zachwyca, chociaż autorka zrobiła wszystko, żeby zaintrygować czytelnika - wplotła w akcję nawet wątek kryminalny. Niestety jednak nie udało się mnie zbytnio zaskoczyć, ani wciągnąć na tyle, żebym nie była w stanie się oderwać. Nie wszystkie wątki mnie interesowały, ale jestem zadowolona, że autorka wplotła w książkę trochę wiedzy o Kościele Mariackim.

Liliana Fabisińska jest autorką, która nie boi się trudnych tematów: pisała już o AIDS, a teraz przyszła pora na niepełnosprawność. Dzięki temu książka prowokuje do refleksji i pozwala nam docenić to, co mamy: sprawne ciało, które umożliwia nam normalne, samodzielne życie. Nina ma przed sobą wiele wyzwań i jeżeli tylko lubicie książki obyczajowe napisane lekko i z humorem, to Sanatorium pod zegarem na pewno Wam się spodoba! Ja już zaczynam lekturę drugiego tomu.

UWAGA: Lepiej nie czytać opisu z okładki, bo zdradza stanowczo za dużo!
 nieprzeczytane_pl-300x200.jpg

Książkę znajdziecie w dobrej cenie na stronie niePrzeczytane.pl pod tym linkiem:

http://www.nieprzeczytane.pl/Sanatorium-pod-zegarem,product936925.html

  • Tytuł: Sanatorium pod Zegarem

  • Seria: Jak pies z kotem

  • Autor: Liliana Fabisińska

  • Wydawnictwo: Filia

  • Rok wydania: 2016

  • Liczba stron: 474

  • Ocena: 4+/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz