Na moje szczęście nigdy nie byłam ofiarą stalkingu. Do tej pory nie wyobrażałam sobie, że może on być aż tak przerażający i męczący psychicznie. Olga Rudnicka pokazała to jednak w tak przejmujący i wiarygodny sposób, że byłam naprawdę zdruzgotana! Przecież to słodkie, jak dostajemy kwiaty i prezenty od tajemniczego wielbiciela! Listy i smsy też są super, każda z nas marzy o takiej romantycznej miłości, ale co wtedy, kiedy to wszystko zmienia się w obsesję? Nie wiemy kto to, chociaż stalker wie o nas bardzo wiele. Głuche telefony, mnóstwo wiadomości i prezenty będące dowodem na to, że nas śledził... W tym momencie już boimy się własnego cienia, a dźwięk dzwoniącego telefonu dosłownie paraliżuje... Julka doświadcza tego wszystkiego, a przy tym musi przekonywać bliskich, że to wcale nie jest przyjemna i romantyczna sytuacja. Jej związek wisi na włosku, a w pracy boi się przyznać do problemu. Dziewczyna jest kłębkiem nerwów, a my przeżywamy to wszystko razem z nią, jednocześnie poznając perspektywę stalkera, co przeraża nas jeszcze bardziej...
Słuchałam tej książki w samochodzie jako audiobooka i cieszyłam się, że ta wiosna jest taka chłodna i mogłam mieć zamknięte okna, bo by mnie uznano za nienormalną. Przez dużą część czasu bowiem powtarzało się to samo zdanie. Aż podziwiałam lektora, że mu się język nie plątał:
Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr. Martwe morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr.
Wy, czytając książkę, ominiecie po prostu te fragmenty wzrokiem (tak jak, zapewne, zrobiliście to teraz) i będziecie czytać dalej, a lektor mnie tym dręczył, czytając sto razy to samo i to pod rząd. Ale właśnie dzięki temu mogłam lepiej wczuć się w książkę i poczuć się tak, jak główna bohaterka, torturowana niekończącymi się telefonami od tytułowego Cichego wielbiciela i melodią dzwonka z utworem Budki Suflera. Jedno słowo STALKING powie Wam wszystko, jednak autorka opisała to tak, że jadąc samochodem miałam dreszcze i naprawdę mocno przeżywałam to, co się działo z Julką... Widać, że autorka włożyła w tę książkę wiele wysiłku, serca i emocji, a przy tym poświęciła mnóstwo czasu na poznanie tematu. Cichy wielbiciel jest więc świetnie i wiarygodnie napisaną historią, od której trudno się oderwać.
Biorąc tego audiobooka do samochodu spodziewałam się lekkiej i zabawnej fabuły, z jakiej jest znana Olga Rudnicka, bo właśnie takie książki są najlepsze na podróż... Lektor Maciej Więckowski jest genialny, książki słucha się z wielką przyjemnością, ale humoru tutaj nie znajdziemy zbyt wiele! Bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że to oblicze autorki jest poważne, refleksyjne i pełne psychologicznej wiedzy. Jestem przyjemnie zaskoczona tym, co dostałam i uważam, że w obu rolach: kryminalno-komediowej oraz psychologicznej, autorka sprawdza się znakomicie! Autorka daje nam wiedzę na temat stalkingu, przestrzega przed udostępnianiem informacji o sobie w mediach społecznościowych, pokazuje jak sobie radzić z prześladowcą i jak wiele może czasem zmienić krótka chwila naszego życia. Mam wielki apetyt na pozostałą twórczość Olgi Rudnickiej i na szczęście już mam następną książkę przed sobą, a dokładniej świeżo wydane Życie na wynos. O niej też niedługo Wam opowiem!
- Tytuł: Cichy wielbiciel
- Autor: Olga Rudnicka
- Lektor: Maciej Więckowski
- Wydawnictwo: Prószyński
- Rok wydania: 2012
- Liczba stron: 440
- Ocena: 6/6
Też czeka u mnie na półce, ale przez Twoją recenzję chyba sięgnę po nią szybciej:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Jedna z lepszych książek, jakie czytałam. I zupełnie inna, niż pozostałe tej autorki i z tego względu warta szczególnej uwagi. Mocno przeżywałam tę fabułę... Chyba właśnie przez to, że słuchałam książki w wersji audio.
OdpowiedzUsuń