wtorek, 12 stycznia 2016

"Nie zmienił się tylko blond" - Agata Przybyłek

Bywają takie chwile, w których musimy zupełnie zmienić swoje życie – zamieszkać gdzie indziej, znaleźć pracę i zamknąć kolejny rozdział. To właśnie czekało Iwonę, która miała przed sobą rozwód, a na głowie czwórkę dzieci, przyszłą synową i wnuka w drodze... Brzmi zabawnie, ale nie wszystko budziło mój zachwyt.
nie zmienil sie tylko blond agata przybylek recenzja kto czyta nie pyta dama karo czwarta strona



Przyznam szczerze, że książka mnie nieco rozczarowała – wolno się rozkręcała, a sama bohaterka zupełnie do mnie nie przemawiała. To ostatnie wynika jednak z różnicy charakterów i z tego, że trochę znam świat sądów. W wielu sprawach postąpiłabym zupełnie inaczej, chociaż Iwonka jest w pewnym sensie moją "koleżanką po fachu"(jestem pedagogiem, ale innej specjalności). W związku z różnicą przekonań bohaterka była dla mnie nieco irytująca. Jej często irracjonalne zachowanie, brak asertywności, dziwny sposób wychowania dzieci (w tym brak zbytniej refleksji nad tym, że jej 17 letni syn będzie tatusiem) i parę innych cech sprawiały, że zupełnie jej nie polubiłam... Muszę zatem przyznać, że blond włosy idealnie pasują do jej osobowości.

 

Wszystko jest tutaj napisane z humorem i wiele opisanych sytuacji budzi na twarzy uśmiech, jednak mnie zabrakło odrobiny powagi, refleksji i emocji. Nie umiałam zżyć
się z bohaterką, a ideały Jaruś (przyjaciel rodziny) naprawdę mnie drażnił. Czego jak czego, ale nieskazitelności u bohaterów książkowych nie lubię najbardziej… Historia może wydawać się bardzo oklepana – kobieta w sile wieku musi zmienić swoje życie ze względu na rozpad małżeństwa. Na szczęście Agata Przybyłek podchodzi do tematu z dużym humorem i daruje nam niepotrzebny dramatyzm sytuacji.

 

Muszę jednak przyznać duży plus za kreację bohaterów – każdy z nich ma swoje wady i zalety (no może prócz Jarusia, ale pomińmy ten drażliwy temat). Dzieci Iwony – są cudownie dziecięce – zwłaszcza bliźnięta, które rozrabiają na każdym kroku i mają naprawdę szalone pomysły. Typową nastolatką jest również Agata – blond ślicznotka z przyklejonym do dłoni telefonem. Pokochałam również matkę Iwony – Halinę oraz jej męża o świętej cierpliwości do niezrównoważonej małżonki.

 

Niepodważalnymi atutami są humor i wyobraźnia autorki – część sytuacji zrozumieją tylko matki, bądź osoby mające bliższy kontakt z dziećmi. Ja, jako ciocia bliźniąt (5 letnich), doskonale rozumiałam niektóre wydarzenia… Ale właśnie za taką nieprzewidywalność kocham dzieci!

Nie każdemu będzie się również podobał styl pisania autorki. Mamy tutaj do czynienia z narracją pierwszoosobową, przez co akcję poznajemy z perspektywy roztrzepanej Iwonki. Czasami jej przydługie przemyślenia naprawdę działały mi na nerwy… Może niektórych to bawi, ale mnie wyjątkowo drażniło.
Jak to mówią, hulaj dusza, piekła nie ma. Biegałam więc wszędzie ze szmatką do kurzu, pucowałam podłogi, prasowałam. Gotowałam domowe obiadki, przypominając sobie w ten sposób o tym, że rozwód z Grzegorzem może otworzył mi drzwi do rajskiego życia, w którym mam gosposię, a nie sama nią jestem… Wróć. Chyba muszę coś sprostować. Powinno być” Następne dwa dni upłynęły mi w miarę spokojnie. Prawie wyprałam kota i przygarnęłam psa. W dodatku nie byle jakiego psa, ale owczarka niemieckiego! I tu zastosuję zapomniany przeze mnie na poprzednich stronach piękny zabieg retrospekcji, który przyszedł mi do głowy właśnie na potrzebę chwili. A więc było tak… (jeny, czuję się, jak gdybym zaczynała opowiadać bliźniakom bajkę na dobranoc, a nie kolejny rozdział mojego życia. Właściwie jaki tam znów rozdział, po prostu króciutki epizod. Nawet dwa. No, ale żeby nie przedłużać…).

 

Książka jest niestety przewidywalna, ale dosyć lekka i zabawna. Jeżeli zatem odpowiada Wam ten sposób narracji i niezbyt głęboka fabuła – śmiało możecie sięgnąć po debiut Agaty Przybyłek.
Ponieważ jest to pierwsza książka tej autorki, to muszę wspomnieć, że jest dosyć udanym debiutem – czyta się dobrze i szybko, ale wiele rzeczy (przynajmniej dla mnie) wymaga doszlifowania. Znalazłam parę nieścisłości (nie wszystko, mówiąc kolokwialnie – trzymało się kupy), część wątków została zupełnie niedokończona (w tym choroba biednego kota!), a zakończenie jest dla mnie nieco mało realne i przesłodzone... Prawdopodobnie autorka próbowała przekazać, że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", oraz że trzeba walczyć o marzenia, ale nie poczułam się zbytnio przekonana. Trochę się pouśmiechałam, trochę zirytowałam, trochę poprzewracałam oczami, ale nadal jestem ciekawa, co Agata Przybyłek wymyśli w drugiej części, którą zobaczymy już w marcu!

Podsumowując – książkę polecam na rozluźnienie wszystkim kobietom, które lubią takie lekkie książki. Zabawna lektura na pewno pozwoli na odrobinę uśmiechu i relaksu – zwłaszcza tym paniom, które posiadają już swoje własne dzieci.

 

  • Autor: Agata Przybyłek

  • Tytuł Oryginału: Nie zmienił się tylko blond

  • Seria: Seria z babeczką

  • Gatunek: literatura kobieca

  • Język Oryginału: Polski

  • Liczba Stron: 344

  • Rok Wydania: 2015

  • Numer Wydania: I

  • Wydawca: Wydawnictwo Czwarta Strona

  • Oprawa: Miękka

  • Miejsce Wydania: Poznań

  • Ocena:  3+/6


 

5 komentarzy:

  1. Irytująca bohaterka to dla mnie największy problem. Czytałam o tej książce do tej pory q samych superlatywach, więc Twoja recenzja jest dobrą równowagą.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie okładka jest naprawdę niezła i spodziewałabym się po niej fajnego czytadła, ale skoro mówisz, że z bohaterką jest taki problem, to rezygnuję z tej lektury - pewnie byłoby podobnie, jak z "Garścią pierników", więc jestem ostrożna :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę Ci pożyczyć i sama sobie wyrobisz zdanie. :) Mnie po prostu irytowała bohaterka i przydługie opisy, ale mimo wszystko dam szansę drugiej części, bo bohaterka będzie inna, a autorka ma w sobie potencjał. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może Ciebie by tak nie irytowała - kto wie? Ale fragment który podałam chyba wystarczająco ilustruje styl, w jakim jest napisana książka. Dam szansę drugiej części - może będzie lepiej. :) Dzięki za komentarz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkie rozczarowanie! Książka nudna jak flaki z olejem, do tego mnóstwo błędów gramatycznych i merytorycznych. Jakim cudem bohaterka mogła chodzic do gimnazjum???(Wydaje mi się, że w chwili reformy edukacji miała już ok.20lat) I 4-letnie bliźniaki chodzące do szkoły...To tak dla przykładu.
    Pomysł fajny i bardzo na czasie, ale cała reszta słabiutka. Mam wrażenie, że sama autorka jest w wieku gimnazjalnym, a korektę robiła klasowa koleżanka.
    Osobiście nie polecam.

    OdpowiedzUsuń