Monika to wiejska i pozornie prosta dziewczyna, która dzięki małżeństwu ląduje w pięknej, Warszawskiej willi. Mąż pracuje, a jej największą rozrywką są rozmowy z teściową. Dziewczyna w końcu idzie na studia i zaczyna się rozwijać, jednocześnie przesiąkając miejską elegancją. Mąż marzył o prostej dziewczynie, która będzie grzecznie czekać na niego w domu i wychowywać gromadkę dzieci. Nowe środowisko tworzy jednak nową Monikę – ładnie ubraną, pewną siebie i przepełnioną ambicjami. Ku uciesze rodziny w końcu dziewczyna zachodzi w ciążę. Od tego momentu wszystko zaczyna się komplikować, a jej nowa praca staje się niebezpiecznym nałogiem.
Autorkę muszę przede wszystkim pochwalić za dbałość o szczegóły i wplątanie w fabułę trochę wiedzy. Dodatkowo Agnieszka Lis zmusza czytelnika do refleksji i pokazuje nieco okrutny świat wielkich korporacji.
Towarzystwo bawiło się łapczywie, odreagowując korporacyjny wyścig, psychopatycznych szefów i własne zagubienie. We wspólnej zabawie łatwiej było zapomnieć, że histeryczne łapanie oddechu nie przywróci spokoju. Że drogie buty i szybki samochód to tarcze, a garnitur szyty na miarę to tylko zbroja, które nie mienią tchórzliwego serca.
Metamorfozę Moniki w wielką bizneswoman czytałam z dużym zainteresowaniem. Wiedziałam, dlaczego zachowuje się w dany sposób, jednak ludzie z zewnątrz postrzegali ją zupełnie inaczej. Mamy więc tutaj odrobinę psychologii i prostą naukę, że nie powinniśmy oceniać po pozorach.
Monika weszła na ścieżkę nienawiści, bo nikt nie nauczył jej kochać. Matka i Ojciec nigdy nie umieli okazywać swojego uczucia. Pierwsze platoniczne miłości z wiejskiej szkoły były odbiciem jedynych książek obecnych w domu – harlequinów. Monika czytała wszystko, czego wymagano na lekcjach, ale naprawdę podobały jej się tylko potajemnie wertowane romanse. Swoich wybranków stawiała na romantycznym piedestale. Pierwszy Adaś, potem Zbyszek i jeszcze Artur – wszyscy mieli przybyć po nią w nocy, najlepiej na koniu, ostatecznie na motocyklu, i wywieźć w siną dal, daleko od szarej codzienności. Potem miało być już tylko lepiej.
Mam również parę zastrzeżeń - przede wszystkim drażniły mnie przydługie przemyślenia o firmie, klientach, zarządzaniu itp. Takie korporacje związane z handlem to stanowczo nie mój świat i momentami się nudziłam. Minusem jest dla mnie również zbyt gwałtowne zakończenie książki i parę niedokończonych wątków. Oczywiście - wszystkiego możemy się domyślać, więc nie jest to jakaś wielka wada. Ja lubię jednak wiedzieć co i jak. Wolałabym również znacznie mniej optymistyczne zakończenie. Pod koniec książki miałam wrażenie, że autorka nie do końca miała pomysł jak ją zakończyć. Nie potrafiłam się zżyć z główną bohaterką ani jakoś specjalnie jej współczuć, ale rozumiałam jej niektóre zachowania i było mi jej po prostu szkoda.
Mimo tych paru bardzo subiektywnych zastrzeżeń uważam, że książka jest warta przeczytania i przemyślenia... Porusza bowiem sporo ważnych tematów, takich jak depresja, utrata dziecka czy bezrefleksyjna pogoń za pieniądzem. Czyta się szybko dzięki lekkiemu pióru autorki, a sama fabuła pokazuje dzisiejszy zwariowany świat, którym rządzą pieniądze, a nie uczucia.
- Autor: Agnieszka Lis
- Tytuł Oryginału: Pozytywka
- Gatunek: literatura piękna
- Język Oryginału: Polski
- Liczba Stron: 258
- Rok Wydania: 2016
- Numer Wydania: I
- Wydawca: Wydawnictwo Czwarta Strona
- Miejsce Wydania: Poznań
- Ocena: 4/6
Bardo żałuję, że przeczytałam tę recenzje. Miałam mieszane uczucia ci do tej książki, nie wiedziałam czy przeczytać czy też nie, oczywiście rozumiem wady, które wymieniłaś, jednak w podsumowaniu mówisz o tym, że książka zmusza do przemyśleń, a ja właśnie na taką książkę mam apetyt. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWystraszyłaś mnie tym "żałuję, że przeczytałam tę recenzję" - już myślałam, że jest fatalna! Trochę zmusza i pokazuje sporo ludzkich zachowań. Skoro masz ochotę - koniecznie spróbuj i wyrób swoją własną opinię. :)
OdpowiedzUsuńNa najgorszą się nie wydaje, ponieważ czytałam sporo recenzji, które wręcz zachwalają powieść. Więc myślę, że i ja się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńJa sobie chyba jednak odpuszczę - Ktoś mi już bardzo skutecznie ją odradził :P
OdpowiedzUsuń