Książki Karoliny Wilczyńskiej przypominają mi ukochany serial, do którego z przyjemnością się wraca i z niecierpliwością czeka na kolejny odcinek. Z przyjemnością śledzę losy bohaterów, z którymi zdążyłam się już zaprzyjaźnić. Nie będę Wam w związku z tym opowiadać zbyt wiele o fabule, bo przecież każdy z Was na pewno czytał wcześniejsze części, a jeżeli nie, to musi je koniecznie nadrobić.
Uczucia są takie same w każdym wieku, bo nasze serca się nie starzeją. To tylko ciało się marszczy i zużywa jak bibuła, serce na zawsze pozostaje młode. A miłość przychodzi, kiedy chce, nie można jej zaplanować. Przychodzi albo powraca ta, której chcieliśmy się pozbyć.
W Sercu z bibuły największą rolę mają trzy, dosyć ciężkie emocjonalnie, historie. Kasię, stłamszoną przez męża i odseparowaną od własnej matki już znacie, podobnie jak żonę wójta - Małgorzatę. Obie kobiety mają w życiu pod górkę i tutaj możemy towarzyszyć im w rozwiązywaniu problemów. Jeszcze gorzej ma jednak Jadwiga - matka piątki dzieci i żona alkoholika, która ledwo może wykarmić swoją rodzinę...
- Kupisz mi to kiedyś?
- Kiedyś kupię - obiecywała Jadwiga, patrząc w ciemne oczy córki, ale obie wiedziały, że to "kiedyś" nie nastąpi. Bo codzienność w ich domu nie dawała nadziei. Dzieci Jadwigi więc jej nie miały. Każdego dnia uczyły się, że trzeba zaciskać zęby i trwać. I robić co się da, żeby następnego dnia było co zjeść.
Karolina Wilczyńska dobrze buduje akcje, że jesteśmy ciekawi końca historii. Jednocześnie książka jest pełna ciepła i czyta się ją z przyjemnością, jak wszystkie napisane przez tę autorkę. Ma ona bowiem w sobie ogromną wrażliwość, a przy tym pisze lekko i potrafi tworzyć metafory, które zawsze mnie zachwycają.
Czy ich miłość była tak słaba, że zostało z niej coś tak mało wartego, pozbawionego emocji? Kiedyś myślałam, że nasze uczucie jest mocne i twarde jak skała. A teraz? Rwie się jakby było wątłe i słabe. Jak papierek, jak jakaś cienka bibułka...
O wcześniejszych częściach zdarzało mi się pisać, że są przesłodzone. Tym razem już jest znacznie mniej kolorowo, chociaż nadal w książce jest zbyt wiele dobrych i bezinteresownych ludzi (choć jest znacznie więcej ludzi złych i groźnych). Niestety, bezinteresowna pomoc zdarza się coraz rzadziej i szczerze zazdroszczę bohaterom tego, że mają blisko siebie Różę, Tamarę, Małgorzatę i pozostałych, którzy wyciągnęli dłoń do biedniejszych od siebie. W prawdziwym życiu czarnych charakterów jest znacznie więcej i czasem trudno jest wrócić do normalnego życia. Na szczęście w Jagodnie można znaleźć pełno ciepła i serdeczności, dzięki czemu przy książce cudownie się odpoczywa.
Kobiece problemy nie zostają w głowie. Natychmiast znajdują odbicie w wyglądzie i zachowaniu. Czasami to tylko brak iskierek radości w oczach, delikatnie opuszczone kąciki ust lub drżąca dłoń, albo rozciągnięty stary podkoszulek pod szlafrokiem, niedokładnie zmyty makijaż i zaczerwienione oczy to już nie tylko sygnał ostrzegawczy. To wyjąca syrena alarmowa, której może nie dostrzec mężczyzna, ale przyjaciółki nie pozostawi obojętną.
Właśnie takiej lektury było mi trzeba: ciepłej, refleksyjnej i dającej nadzieję na lepsze jutro. Bardzo cenię całą serię o Stacji Jagodno, ale ta część stanowczo przebiła dla mnie poprzednie. Autorka pokazuje, że ludzie bywają różni i czasem warto spojrzeć na nasze problemy z innej perspektywy. Oczywiście, wiadomo że wiele osób jest w gorszej sytuacji niż my, ale co innego wiedzieć, a co innego poznać taką osobę i wczuć się w jej sytuację. Cieszę się, że już wkrótce będę mogła wrócić do Jagodna i jeszcze trochę odpocząć przy kojącej konfiturze z fiołków.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
- Tytuł: Serce z bibuły
- Autor: Karolina Wilczyńska
- Seria: Stacja Jagodno (4)
- Wydawnictwo: Czwarta Strona
- Rok wydania: 2016
- Liczba stron: 318
- Ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz