I wiesz, tamtego wieczora pomyślałam, że człowiek nie powinien być sam. Oczywiście, można sobie poradzić bez pomocy innych, jestem tego przykładem, ale jednak są takie momenty, w których sama świadomość, że jesteśmy dla kogoś ważni, że ktoś choćby o nas myśli, bywa wartością największą.
Fabuła stworzona przez Karolinę Wilczyńską Was raczej nie zaskoczy, ale na pewno poruszy serce. Historia Malwiny mnie wzruszyła, ale nie powiem dlaczego, żeby nie psuć Wam radości z lektury. Cudowne jest jednak to, że cztery zupełnie różne osoby: szara myszka, artystka, bizneswoman i królowa kiczu, mogą się polubić i wzajemnie wspierać. Chyba coś jest w tym powiedzeniu, że przeciwieństwa się przyciągają...
Zastanawiałam się, co robić. Czułam chęć działania, ale kiedy myślałam o tych rzeczach, które zwykle mnie pociągały, czułam, że to nie to, czym powinnam się zająć. Miałaś kiedyś tak, że chciało ci się jeść, ale nie mogłaś stwierdzić, na co masz ochotę? No, to ja czułam coś podobnego.
Szczerze mówiąc nie przepadam za narracją, w której bohater zwraca się bezpośrednio do czytelnika i opowiada mu swoją historię. W tej książce jednak nawet się do tego przyzwyczaiłam, bo dzięki temu czułam się częścią wspólnoty, jedną z przyjaciółek mieszkającą na Kwiatowej. Momentami ten dialog Malwiny i mnie naprawdę śmieszył, bo Karolina Wilczyńska w większości przypadków przewidziała moje myśli na temat bohaterki. To się dopiero nazywa znajomość czytelnika! Czasem jednak było tego dla mnie za dużo, zwłaszcza przy Wioli, która co chwilę zwracała się niby do dziecka...
Od jakiego lekarza? Normalnego. To znaczy nienormalnego. Boże, co ja plotę! Od psychiatry, to miałam na myśli. Czy byłam u niego? Nie, skąd, sam wpadł na kawę. No proszę cię, zastanów się! Byłam, ale nie, że tak powiem, ze sobą. Nieskładnie gadam? Też nie mogłabyś zebrać myśli, gdybyś była na moim miejscu. Dobra, postaram się skoncentrować. Moment, już ci wszystko opowiadam po kolei.
Każda z czterech bohaterek po kolei opowiada czytelnikowi swoją historię. Minus jest jednak taki, że każda mówi o tych samych wydarzeniach, tylko ze swojej perspektywy. Historie Malwiny i Lilianny wnosiły wiele, natomiast Wioli i Róży jedynie trochę ich emocji. Dzięki temu lepiej poznajemy te dwie bohaterki, ale ile razy można czytać o tych samych wydarzeniach? Na szczęście rozdziały Róży i Wioli są króciutkie i zapowiadają, że w kolejnym tomie dużo się będzie działo u obu z nich.
Stałam i patrzyłam na to, jakbym oglądała film. Przestałam czuć cokolwiek, byłam poza tym wszystkim. Znieruchomiała, pozbawiona zdolności jakiegokolwiek działania. Oglądałam rozgrywającą się w Sali scenę i niby rozumiałam, że ten pośpiech, szybkie i stanowcze polecenia wydawane półgłosem przez lekarza, to wszystko nie wróży niczego dobrego, ale cała sytuacja była zupełnie odrealniona.
Lubię książki Karoliny Wilczyńskiej za ich lekkość, refleksyjność i przyjemność, jaką daje lektura. Autorka ma talent do opisywania emocji i budzenia refleksji, a przy tym pisze tak lekko, że książka czyta się sama i zupełnie niespodziewanie kończy. Na szczęście to dopiero początek serii i już wkrótce będę mogła wrócić do moich nowych sąsiadek z ulicy Kwiatowej.
Za książkę i możliwość objęcia jej swoim patronatem medialnym serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!
- Tytuł: Wędrowne ptaki
- Autor: Karolina Wilczyńska
- Seria: Rok na kwiatowej
- Wydawnictwo: Czwarta Strona
- Rok wydania: 2017
- Liczba stron: 312
- Ocena: 4+/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz