Parę lat temu odkryłam coś zaskakującego dla mnie samej… Do
tej pory czytałam twórczość głównie Anglików, Amerykanów, Skandynawów i
unikałam polskich autorów, sparzona paroma nietrafionymi spotkaniami z rodzimą
literaturą (w tym oczywiście znienawidzonymi lekturami szkolnymi). Nagle okazało
się, że na naszym własnym podwórku żyją również wspaniali literaci – z wyobraźnią,
wrażliwością i umiejętnością zabrania czytelnika do zupełnie innego świata.
Zdziwiona zauważyłam, że Polska literatura niejednokrotnie potrafi mnie
zachwycić bardziej, niż zagraniczna! Od tego momentu zaczęłam czytać znacznie
więcej w ojczystym języku. Czasem zachwyt wynika z ukazania polskich realiów w
krzywym zwierciadle, ale również ze specyficznego stylu i języka. Szybko
przekonałam się, że tylko Polacy potrafią z taką lekkością bawić się słowem i
naszym kwiecistym językiem. Zaczęłam więc czytać więcej i dzięki temu odkryłam,
kto zasługuje na nagrodę literacką!
Obserwuję też te książki, które zostają w jakiś sposób
nagrodzone i z radością sama je później oceniam według własnej skali. Czy
zgadzam się z wyborami laureatów nagrody NIKE? Nie zawsze! Czasem wśród typów
nie ma wcale tych książek, które są dla mnie tak ważne i piękne, że już nie
mieszczą się w mojej własnej skali ocen… Jedna z takich książek, to Trzy godziny ciszy autorstwa Patrycji Gryciuk. Ta książka
zasłużyła na moją prywatną nagrodę NIKE i chcę Was przekonać do tego, że mam
rację!
Są takie książki, których się nie zapomina, bo w jakiś
sposób udało im się dotrzeć do naszej głębi, a może nawet coś zmienić w życiu
lub myśleniu. Tak było w moim przypadku. Trzy
godziny ciszy pochłonęły mnie już od pierwszych stron, zachwyciły poetyckim
językiem, niesamowitą wrażliwością i wszechogarniającym smutkiem. Tak naprawdę
nie lubię książek, które są smutne bądź męczące psychicznie – w końcu czytam
dla przyjemności! W przypadku Trzech
godzin najważniejszy jednak jest nastrój książki, który prowokuje do
myślenia i budzi refleksję, dzięki której możemy nauczyć się naprawdę doceniać
to, co mamy. Nie chodzi tu o to, żeby na
siłę wycisnąć łzy, lecz żeby coś nam pokazać, a jednocześnie zaintrygować
opowieścią samotnej kobiety, która powoli pokazuje, dlaczego i jak znalazła się
w tym miejscu. Historia oczywiście jest wzruszająca, bo opowiada o prawdziwej
miłości. Takiej, którą się czuje aż do szpiku kości i bez której czujemy się
już niepełni. Nie zrozumcie mnie jednak źle – to nie jest pierwsze lepsze
tkliwe romansidło, które przeczytamy w dwa wieczory i szybko o nim zapomnimy.
Tym razem dostajemy książkę, która jest tajemnicą – niczego nie wiemy na pewno
i z każdą stroną mnożymy swoje domysły, kolekcjonując kolejne kawałki
układanki, która zupełnie nie chce się złożyć w całość. W moim sercu Trzy godziny ciszy zakorzeniły się już
na zawsze jako pełna emocji, metafor, poezji i refleksji książka o tym, że
trzeba docenić swoje własne szczęście. Może i brzmi banalnie, ale póki nie
przeczytanie sami, to nie zrozumiecie, czemu zachwycam się tak mocno.
Oświadczam zatem, że ja, Anna Karowicz, właścicielka bloga
Kto czyta – nie pyta przyznaje własną nagrodę NIKE Trzem godzinom ciszy, gdzie liczą się uczucia i piękny,
przepełniony refleksjami i metaforami styl Patrycji Gryciuk, a przy tym morze
bolesnych emocji.
Moją recenzję tej książki znajdziecie tutaj: https://kto-czyta-nie-pyta.blogspot.com/2017/04/patrycja-gryciuk-godziny-ciszy-ale-lata.html
https://www.nieprzeczytane.pl/
Ten post został napisany specjalnie dla księgarni niePrzeczytane.pl i jest postem konkursowym. Konkurs znajdziecie tutaj:
Ten post został napisany specjalnie dla księgarni niePrzeczytane.pl i jest postem konkursowym. Konkurs znajdziecie tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz