Kredziarz to książka, która natychmiast zachwyciła mnie okładką... Ludzik na szubienicy nie może przecież zwiastować niczego dobrego i daje obietnicę okrutnych zbrodni i przerażających ostrzeżeń pisanych kredą.
Wszystko to były wymysły, ale plotki są jak zarazki. Roznoszą się i mnożą w mgnieniu oka i zanim się człowiek zorientuje, wszyscy są zarażeni.
Akcja jest nam prezentowana dwutorowo, ale przez jednego bohatera. Opowiada nam on o dzieciństwie i towarzyszącym mu przygodom, ale przeplata to ze smutną dla niego teraźniejszością. Ed pod wpływem niepokojącego listu zaczyna odgrzebywać sprawy z przeszłości i przypominać sobie nie tylko niewinne zabawy kredą, ale też przerażające wydarzenia, w tym znalezienie zwłok i koszmarny wypadek.
Już od jakiegoś czasu zostawialiśmy sobie znaki w postaci takich rysunków. Kiedy jest się dzieckiem, wszelkie pomysły są trochę jak ziarna roznoszone przez wiatr. Niektóre są unoszone w dal przez mocniejsze porywy i na zawsze zapominane. Inne znajdują dla siebie miejsce w glebie, wgryzają się w nią, rosną i zagarniają coraz większą przestrzeń.
Miałam nadzieję, że znaki pisane kredą będą tu miały trochę większe znaczenie... Ich rola zaczyna się jednak dopiero po ponad stu stronach i nie jest aż tak bardzo istotna. Spodziewałam się co najmniej seryjnego mordercy-psychopaty, a dostałam coś trochę innego... Mimo tego książka sprawiła mi sporą przyjemność i parokrotnie udało się jej mnie zaskoczyć, co nie zdąża się często. Cała intryga ma w sobie wiele warstw i każdy z bohaterów odgrywa w niej, często nieświadomie, dość istotną rolę.
Głuchy dźwięk ziemi uderzającej w drewniane wieko trumny. Wilgotny zapach błota w stygnącym wrześniowym powietrzu. Widok otwartego grobu i świadomość, że nie było już z niego powrotu. Żadnych wymówek, wybiegów, usprawiedliwień spisanych przez mamę i zaniesionych nauczycielowi. Śmierć była ostateczna i nikt nie mógł na to nic poradzić.
Autor wyraźnie chciał zmusić czytelnika do refleksji nie tylko nad ułomnością ludzkiego życia, ale również nad wiarą w Boga, zakłamaniem i smutną starością, której może towarzyszyć na przykład choroba Alzheimera. Polubiłam sposób, w jaki został napisany Kredziarz i zaprzyjaźniłam się z jego bohaterami, którzy mają w sobie wiele z prawdziwych ludzi.
Kredziarz ma w sobie coś przyciągającego, niepokojącego i zaskakującego. Mówi przy tym niesamowicie dużo o relacjach między ludźmi i tym, jakie czyny są w stanie popełnić pod wpływem emocji. Akcja co prawda dosyć długo się rozkręca, ale rekompensuje nam to zakończenie, którego trudno się spodziewać...
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!
- Tytuł: Kredziarz
- Autor: C.J. Tudor
- Tłumacz: Piotr Kaliński
- Wydawnictwo: Czarna Owca
- Rok wydania: 2018
- Liczba stron: 384
- Ocena: 4+/6
Już sobie zapisałam ten tytuł. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńSuper! W takim razie mam nadzieję, że lektura nie zawiedzie. ;)
UsuńTa książka atakuje mnie z każdej strony.
OdpowiedzUsuńWarto się poddać, mocno wciąga... ;)
Usuń