Momo żyła w bezpiecznym zawieszeniu i czekała na cud... Objawiał się on nagle w śnie i zaczął kierować życiem dziewczyny, dając jej wiele wskazówek i nie pozwalając o sobie zapomnieć. Niemal każda noc przynosiła kolejne wnioski i zmuszała do wzięcia się za siebie i własne życie.
Wielkim plusem tej książki są postacie. Każda z nich ma w sobie coś charakterystycznego: wygląd, sposób zachowania, język, a nawet zawód. Spotkamy tutaj specjalistę od zapachów, kobietę malującą nieboszczyków oraz twórczynię recyklingowej biżuterii. Musicie przyznać, że mieszanka jest dosyć wybuchowa...
Wyraz twarzy podróżujących zlał się w jedno wspólne osłupienie, zupełnie jakby do autobusu wsiadł żuraw w kaloszach.
Szczerze mówiąc, za mało dla mnie w tej książce fabuły. Dużo miejsca zajmują tu sny i przemyślenia głównej bohaterki, która nie bardzo radzi sobie sama ze sobą. Momo ucieka przed jakąkolwiek konfrontacją i żyje sobie bezpiecznie i samotnie w cieniu społeczeństwa. Trochę nierzeczywiste jest to, że kobieta mająca dwadzieścia osiem lat na karku nie ma absolutnie żadnych koleżanek lub znajomych, ale właśnie tak jest. Dziewczyna ma kontakt jedynie z matką i ciotką, co już i tak wydaje się niezłym rezultatem. Niestety nie udało mi się zaprzyjaźnić z tą dziewczyną, polubiłam za to jej najbliższych i całą sieć niespodziewanych wydarzeń. Rekordy bije jej temperamentna i inteligentna ciotka o niewyparzonym języku - jestem pewna, że też ją pokochacie!
Miłość, moja droga, to podnoszenie zwykłości do potęgi nieskończonej. Piękno trzeba dojrzeć nawet w cielistych gaciach, a nie patrzeć na podaną na tacy dupę obleczoną w buduarowy abażur.
Czytając Dwanaście niedokończonych snów już myślałam o recenzji i chciałam napisać, że książka jest banalna i przewidywalna. Autorce udało się jednak mnie zaskoczyć historią małej dziewczynki i uznaję to za spory plus. Pozostała akcja książki nie jest już niestety zaskakująca, ale na pewno lekka, ciepła i świąteczna, a to też jest przecież ważne. Były czasem takie momenty, że trudno mi było przebrnąć, ale im dalej, tym lepiej.
Nataszę Sochę cenię przede wszystkim za jej lekkie pióro i poczucie humoru. Dzięki tym dwóm cechom książki czyta się szybko i przyjemnie. Może czasem jest trochę za dużo lukru, ale rekompensują nam to wesołe dialogi i zabawne opisy, niektóre nawet refleksyjne. Do lektury zachęcam zatem wszystkich tych, którzy chcą odpocząć i przeczytać coś lekkiego.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Pascal!
- Tytuł: Dwanaście niedokończonych snów
- Autor: Natasza Socha
- Wydawnictwo: Pascal
- Rok wydania: 2017
- Liczba stron: 304
- Ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz